Książki o fotografii dla dzieci – jaką wybrać?

with Brak komentarzy
Jeśli w Twoim otoczeniu jest dziecko, które pasjonuje się fotografią – zajrzyj koniecznie do mojej recenzji trzech książek o fotografii dla dzieci!

Wierzę, że w każdym dziecku drzemie niesamowity potencjał twórczy. Trzeba go tylko umieć obudzić i przede wszystkim – pomóc podtrzymać zapał. Bo z moich obserwacji wynika, że dzieciaki uwielbiają uczyć się nowych rzeczy, ale zniechęcają się, jeśli coś im nie wychodzi. A przecież my – dorośli – wiemy, że nikt się od razu mistrzem nie urodził.
Mam nadzieję, że kiedyś moja córka będzie chciała uczyć się fotografować, bo chętnie jej wszystko wytłumaczę. Ale co, jeśli Twoje dziecko chce się nauczyć robić zdjęcia, a Ty nie wiesz jak pomóc? Sięgniesz pewnie po książkę dla dzieci. Wyszukałam w księgarniach trzy pozycje (więcej nie znalazłam), które są przeznaczone specjalnie dla dzieci i mówią o tym, jak fotografować. Spróbowałam je dla Ciebie obiektywnie ocenić, byś wiedziała jaką książkę o fotografii dla dzieci wybrać!

 

 

„Jak to działa… Kurs fotografii dla dzieci”

Beata i Paweł Horosiewiczowie

 

Pierwsza książeczka napisana przez Horosiewiczów jest częścią serii „Wiem i potrafię”. Reklamowana jest przez Centrum Edukacji Dziecięcej (wydawnictwo Publicat) jako seria dla ciekawych dzieci do lat 9, ale też dla rodziców i nauczycieli jako inspiracja na wspólne ćwiczenia w domu lub na lekcji. Sama książeczka zalecana jest od 6 roku życia dziecka. Ma około 50 stron i twardą oprawę. Autorami są Beata i Paweł Horosiewiczowie, za ilustracje odpowiedzialni są Olga i Janusz Baszczak oraz Zbigniew Dobosz. Treść podzielona jest na krótkie, dwu-stronicowe rozdziały tematyczne, np. historia fotografii, zalety aparatów cyfrowych, zasady perspektywy, fotografowanie pejzaży czy grup ludzi.

Ilustracje i szata graficzna jest faktycznie dostosowana do oglądania przez dzieci – kolorowe, zabawne ilustracje, dość duża czcionka, kolorystycznie wyróżnione ciekawostki czy porady oraz przykładowe zdjęcia. Niestety, o samej treści nie mogę powiedzieć, by była przeznaczona dla 6-latków. Dla starszych dzieci, np. około 9 roku już może się nadać, ale i tak trafiają się trudne pojęcia, niezrozumiałe dla dorosłych, a co dopiero dla dzieci. Z jednej strony autorzy piszą o tym, że aparat wydaje „charakterystyczny dźwięk: klik-klak”, a z drugiej wnikliwie analizują budowę lustrzanki, której lustro „wraz z układem pentagonalnym przekazuje obraz do wizjera”. Niby sam układ jest rozrysowany, ale nie wydaje mi się, by takie pojęcia były konieczne do szczęścia fotografującemu sześciolatkowi ;)

Fajnie rozwiązane jest wytłumaczenie tego, jak aparat rejestruje obraz i porównanie do budowy ludzkiego oka. W książeczce znalazł się też osobny rozdział o dbaniu o sprzęt, co jest dość ważne i super, że zostało poruszone w prosty sposób. Znajdzie się też trochę nieskomplikowanych porad przydatnych przy robieniu zdjęć z lampą błyskową, krajobrazów czy podczas podróży. Te części napisana jest dość przystępnym językiem i zilustrowane odpowiednimi rysunkami oraz zdjęciami. Z drugiej jednak strony pojawiają się rozdziały trudniejsze, jak historia fotografii (z dużą ilością dat i nazwisk) czy obsługa aparatu (z tabelką liczby zdjęć na różnych kartach pamięci w zależności od rozdzielczości). Niespecjalnie też podoba mi się przy opisywaniu obiektywów długoogniskowych przykład paparazzich, którzy używają ich, by robić sensacyjne fotki gwiazdom czając się w ukryciu ;) Wydaje mi się, że można było znaleźć bardziej pozytywny przykład, ale może się czepiam ;)

Ogólnie – treść książeczki przeznaczona jest raczej dla starszych dzieci niż 6-latków. Może dla 9-10 latków przy pomocy rodzica, który wyjaśni trudniejsze pojęcia (o ile ma odpowiednią wiedzę, bo ściągi dla rodziców autorzy nie przewidzieli ;)). Jej zaletą jest na pewno cena – kosztuje niecałe 15 złotych.

 

„Mały fotograf. Kurs fotografii dla dzieci”

Beata i Paweł Horosiewiczowie

To druga książka tych samych autorów, również wydana przez Centrum Edukacji Dziecięcej (w 2009, a następnie 2013 roku), tym razem jako część serii „Dzielni-samodzielni”. Ilustracje i zdjęcia z tej książki są identyczne, jak w poprzednio omawianej. Według okładki również jest przeznaczona dla dzieci od 6 lat. Ta książka jest grubsza (ma prawie 150 stron), miękką oprawę i trochę mniejszy format niż „Jak to działa”.

W tej książce znajduje się znacznie więcej informacji, ale… niestety nie mogę tego uznać za zaletę. O ile książeczkę „Jak to działa” mogłabym ewentualnie polecić rezolutnym 9-latkom, o tyle z tą książką mam problem. Treść bowiem zdecydowanie jest bardziej zaawansowana i większość dzieciaków w tym wieku raczej nie będzie zainteresowana większością rozdziałów. Powiedziałabym, że nada się dla jeszcze starszych dzieci, może w wieku gimnazjalnym, które mają już lekcje informatyki i fizyki, ale z drugiej strony im z pewnością nie będzie odpowiadać rysunkowa, dziecięca szata graficzna.

W książce znajdują się treści powielone z „Jak to działa” oraz dodatkowe rozdziały wyjaśniające np. czym jest matryca i co oznacza rozdzielczość, czym się różni zoom cyfrowy od optycznego, jakie są przysłony i ogniskowe obiektywów albo co to jest balans bieli i ISO. Jest również bardzo obszerna część traktująca o obróbce cyfrowego zdjęcia na przykładzie wykorzystania programu Photoshop Elements. Pomijam już wykorzystanie płatnego oprogramowania, gdy można znaleźć bezpłatne proste programy, które posiadają podobne funkcje (np. Photoscape :)). Wątpię, by jakiegokolwiek 9-latka, a już na pewno 6-latka, interesowała praca na warstwach. Tak. Jest taki rozdział.

Jak oceniam? Nie polecam. Ani dla młodszych dzieci, ani dla starszych. Jeśli Twoje dziecko jest już zainteresowane bardziej zaawansowanymi tematami dotyczącymi fotografii – kup książkę dla dorosłych, np. Scotta Kelby’ego (szykuję post również o książkach dla dorosłych, które mogę polecić przy nauce podstaw, więc wpadaj na blog lub zapisz się do newslettera, to dowiesz się o nim, jak tylko się pojawi!). Bo tą, mimo zaawansowanej wiedzy, uzna za infantylną przez dziecięce ilustracje i czasem mocno uproszczony język. Jedyną zaletą książki jest cena – według okładki 25 zł, ale znajdziesz ją z łatwością za mniej niż 20 zł (nawet na stronie wydawnictwa :)).

 

„Foto elementarz dla małych i dużych”

Wojciech Walczuk

Na koniec pozycja innego autora – Wojciecha Walczuka, który według bio jest pasjonatem od kiedy, w wieku ośmiu lat. zaczęła się jego przygoda z fotografią. Wszystkie zdjęcia w książce są jego autorstwa, a za oprawę graficzną odpowiadali Bartłomiej Walczuk i Łukasz Słotwiński. Książkę wydało wydawnictwo Mamago w 2014 roku. Ma około 120 stron i miękką oprawę. Polecana jest dzieciom w wieku od 8 do 13 lat.

Zostawiłam tą książkę na koniec, bo przyznam szczerze – zachwyciłam się. Bardzo próbowałam znaleźć jakieś jej wady, żeby recenzja nie wydała się odą pochwalną. No i na siłę można przyczepić się do oprawy – pewnie gdyby była twarda, sama książka byłaby trwalsza. Ktoś mógłby zarzucić książce, że ma za dużo pustych przestrzeni, więc ilość stron może wydawać się „nadmuchana”. Ale nie zgodzę się z tym, bo jest poukładana bardzo przejrzyście, a jej oprawa graficzna jest niesamowicie designerska. Elementy graficzne są pięknie zaprojektowane w geometrycznym, minimalistycznym stylu opartym na podstawowych kolorach. Zdjęcia obrazują temat i mają podpisy, które uzupełniają treść tekstu. I doskonale dobrana, pasująca do grafiki czcionka, która sprawia, że czytanie tej książki jest przyjemnością.

A treść? Autor przekazuje tylko absolutnie niezbędne do startu w świecie fotografii podstawy wiedzy. Nie wdaje się w wnikliwe opisy parametrów technicznych, tylko zwraca uwagę przede wszystkim na sposób patrzenia i kadrowania. W wstępie dla rodziców pisze
„Pamiętajcie, że fotografia to nie tylko sztuka robienia zdjęć, ale przede wszystkim umiejętność patrzenia, rozwijanie wyobraźni, kształtowanie poczucia estetyki i wrażliwości. Wasze wsparcie i pomoc sprawią, że dziecięca ciekawość świata i magia fotografii stworzą doskonały klimat dla wszechstronnego rozwoju młodych fotoamatorów.”

Tym mnie kupił.

Potem jest tylko lepiej. Na prostych przykładach autor pokazuje, jak ważne jest światło, jak z pozornie banalnej sceny wyciągnąć coś ciekawego, jak fotografować krajobrazy, przyrodę, ludzi. Podaje nawet kilka przykładowych fotograficznych zabaw, które mogą zachęcić dziecko do eksperymentowania. Podaje podstawowe wskazówki dotyczące zgrywania i archiwizowania zdjęć cyfrowych. A na końcu książki znajduje się słowniczek podstawowych pojęć wyjaśnionych naprawdę prostym językiem.

Szczerze polecam. Książka faktycznie sprawdzi się dla dziecka od 9 roku życia. Starszym też się spodoba, bo nie jest infantylna. Ba! Z powodzeniem mogę ją polecić także dorosłym, którzy nigdy nie uczyli się podstaw fotografii – w przyjemnej formie można łatwo poznać podstawy komponowania fotografii, a potem przejść do bardziej zaawansowanych lektur. A cena? Według okładki 45 zł, ale można znaleźć taniej. Ja swoją kupiłam za 42 zł w Empiku, bo nie chciało mi się sprowadzać pocztą i dopłacać za przesyłkę.

 

 

Sporo się naszukałam, by znaleźć te książki o fotografii dla dzieci. Kiedy dostałam pierwsze dwie pozycje i zabrałam się za ich lekturę i ocenę, byłam trochę zasmucona faktem, że nie ma na rynku dobrych książek dla dzieci. Miałam nawet plan, żeby napisać własną. Potem natknęłam się na książkę pana Wojciecha Walczuka i nie wiem, czy dla tej grupy wiekowej potrafiłabym napisać coś innego :)
Jeśli istnieją jakieś książki o fotografii dla dzieci, o których nie napisałam to znaczy, że ich nie znalazłam, więc jeśli natknęłaś się na coś innego – koniecznie daj mi znać! :)
Kim jestem? Jestem Agata :)

Jestem niepraktykującą historyczką sztuki, fotografką łapiącą uczucia i wsparciem dla startupów. Uwielbiam zapach wodorostów i huk morskich fal, kiedy zbliża się sztorm.

Inspiruję do odkrywania świata fotografii!

 

WWW: cykcykstudio.pl/

FB: @agataciesielska.cykcykstudio

Instagram: @agata.cykcykstudio

Skomentuj